Miała być wiosna. Miały być rozlewiska. I były, a i owszem, skute lodem, przysypane śniegiem i zamarznięte…
Na nic się zdały błagalne modły o ciepełko…
Wszystko się w tej przyrodzie pomieszało. Nawet zwierzętom nazwy się pokręciły. Przyleciały „mągoły” i „gąsi”
Po śniegu biegały łosionie i kunorki biebrzańskie…
My mieliśmy przynajmniej ciepłe szaliki i herbatę…
A mówili, że ocieplenie klimatu… No fakt, jedna palma nam wyrosła przed oczami…
Może dotarliśmy już do granicy z Afryką??? 😉
Czyżby ktoś nas zrobił w balona???!!!
Nie, to my zrobiliśmy sobie podniebną wycieczkę… Świat oddalał się błyskawicznie…. Sam Król Biebrzy machał nam na pożegnanie…
Z góry widzieliśmy mapę bagien, a po niej biegające „osie”
No to spadliśmy na ziemię :)))
Życie na ziemi jest dużo cięższe niż w powietrzu…
A co dopiero w podziemiach….
Szczęśliwie widać światełko w tunelu…
Dziękujemy „Panie Hetmanie” za arcyciekawe opowieści :)))
I żegnamy Biebrzę z wysokości linii wysokiego łabędzia 😀
Dziękuję również i też się piszę – taka jakąs jesienią na ten przykład czy roztopami prawdziwymi. Niech no się tylko ogarnę, to Wam nawrzucam…. zdjęć 🙂 Na razie pozdrowienia w zachodu – wiosny początki widać 🙂
Dziękuję za miło spędzony czas i świeże spojrzenie na fotografię. Chętnie wybiorę się tam jeszcze raz jak już śniegi stopnieją :o).
Dzięki wielkie, że zorganizowaliście ten plener z dodatkową atrakcją 🙂 Warto było trochę się pobać i polecieć balonem. O ptaszkach i łośkach nie wspominam, bo to zawsze warto 🙂 W razie co, już się piszę na następny nadbiebrzański plener z Wami 🙂